Poniedziałek, 11 czerwca 2012
WydawcaPrószyński i S-ka
AutorHenry James
TłumaczenieWitold Pospieszała
RecenzentUW
Miejsce publikacjiWarszawa
Rok publikacji2012
Liczba stron230


To jedna z tych książek, które choć napisane przed
wieloma laty, wciąż młode w słowach czarują kolejnych
czytelników. „W kleszczach lęku” ma tylko
jedną wadę – trzeba jakoś doczytać tę książkę,
a jeśli ma się na czytanie czas głównie wieczorami,
to dreszcz strachu może przerodzić się w przerażenie
i nagle każda noc zdaje się za ciemna, a każde
mieszkanie za puste, więc albo drży się przy
zapalonych światłach, albo czeka dnia, by dokończyć
lekturę.

I w tym ukrywa się mistrzostwo pióra Henrego Jamesa, że wystarczy
mu kilka zdań, by zabrać czytelnika do świata swoich wyobrażeń,
do mrocznych zakątków tajemnicy. I chociaż fabuła do spektakularnych
z pozoru nie należy, bo cóż strasznego może zapowiadać przyjazd młodej,
ślicznej guwernantki do posiadłości, w której ma przejąć opiekę nad
dwójką przeuroczych dzieci… to należy pamiętać, że pozory często
mylą. Bo posiadłość okazuje się być stara i mroczna, dzieci niesamowicie
wręcz urokliwe, a młoda guwernantka zaczyna dostrzegać dziwne postaci…
I pani Grose, gosposia, zdaje się wiedzieć więcej, niż początkowo
mówi, a wychowankowie zdają się widzieć więcej, niż chcą się przyznać
i gdzieś w powietrzu unosi się zapach niebezpieczeństwa…

Henry James będzie trzymał czytelnika w kleszczach lęku po ostatnie
zdanie i nie wypuści pewnie przez kolejne sto lat… ta opowieść przenika
pod skórę i sprawia, że szelest w drugim pokoju staje się nagłym
ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwem kolejnej strony. „W kleszczach
lęku” to powieść tak sugestywna, że aż namacalna, a jednocześnie utkana
bardziej z niedopowiedzenia, iluzji i niepewności niż zdarzeń. Można
wręcz usłyszeć zawodzenia wiatru w muchach Bly… a tajemnica, którą
skrywają owe mury, nie da o sobie łatwo zapomnieć.dności

Podaj dalej
OCEŃ KSIĄŻKĘ